To zaczęło się na Dębu...
Miałam problem z bezdomnością. Pieniądze na hostel się już skończyły więc przespałam się w przyczepie campingowej na podwórku w domu z którego się wywodze. Miałam w planie wynająć sobie pokój gdzieś blisko rodziny ale niestety musiałam czekać na wypłate. Po otrzymaniu wynagrodzenia, w dziwny sposób do koperty (pracowałam wtedy w pralni) zabrałam się za szukanie pokoju który mogłabym wynająć. Babcia z dziadkiem pomogli mi przewieźć cały mój dobytek na miejsce zakwaterowania. Miałam jeszcze wtedy spokój...
Dodaj komentarz